
"W samotności często zamieniamy się w popiół jak książki,
po które nikt nie sięga, jednak ja, by iść dalej w wędrówce do własnego wnętrza, wolałem odpaść od rzeczywistości,
niż chwytać się kogokolwiek, kto byłby wątpliwą poręczą. Samotność nauczyła mnie sztuki cierpliwości i czekania. Udowodniła, że jestem objęty niewidzialną opieką,
gdy wreszcie wszedłem na szczyt góry, skąd widziałem dokoła tylko wodę. Żadnych śladów, żadnych łodzi,
żadnych ludzi. Znalazłem się w bezludnej przestrzeni,
gdzie oprócz mnie nikogo nie było, a przeczucie,
że ktoś czuwa nade mną, nie było tyle silne, aby życie
stało się łatwiejsze, dopóki nie spotkałem kobiety
(tutaj czytaj osoby - propozycja autora bloga),
która mnie pokochała.
Poznałem siebie wystarczająco dobrze,
by odwzajemnić uczucie"
(Rozdział 3 - "Luka", Marzena Broda)